Jasna Góra i Ogrodzieniec – relacja

               W sobotę 30 września miała miejsce wycieczka ministrantów wraz z rodzicami na Jasną Górę oraz do Parku Rozrywki w Ogrodzieńcu. Wobec brzydkiej pogody, która w minionym czasie przyniosła nam spore opady deszczu, wszyscy martwiliśmy się, jak będzie podczas naszego wyjazdu. Okazało się jednak, że Pan Bóg uśmiechnął się nad nami – On zawsze sprzyja tym, którzy mu służą, a przecież to była wycieczka ministrantów…

                Naszym pierwszym celem była Jasna Góra – Sanktuarium Czarnej Madonny, Królowej Polski, MB Częstochowskich. Na miejscu mogliśmy zwiedzić tą duchową stolicę Polski z przewodnikami, którzy opowiedzieli nam historię obrazu oraz jego kultu. Zobaczyliśmy niezliczoną ilość pamiątek, które przez wieki pielgrzymi pozostawili na tym miejscu w podzięce za doznane łaski, uzdrowienia, cuda. Ponadto oglądaliśmy cenne szaty i naczynia liturgiczne, sukienni i korony Matki Bożej, stare księgi i dokumenty, a nawet instrumenty, na których ojcowie paulini grali przy odsłanianiu i zasłanianiu obrazu.

                Oczywiście najważniejszym wydarzeniem naszego pobytu w domu Maryi była Msza Święta sprawowana w kaplicy cudownego obrazu. Nasi ministranci mieli niezwykłą okazję, aby do nie służyć. Mszy przewodniczył Ksiądz Wikary. Każdy z nas mógł być blisko Pana Jezusa i Jego Matki, której cudowny obraz mogliśmy widzieć z bliska. Nie zabrakło pamiątkowego zdjęcia w przeogromnej, bogato zdobionej zakrystii, która na wszystkich zrobiła wrażenie. Później jeszcze znaleźć drogę wyjścia – nie jest to łatwe nie tylko ze względu na tłumy pielgrzymów, ale i na wielość korytarzy klasztornych.

                Teraz do autobusów, no i w drogę na drugą część naszego wyjazdu, czyli do Parku Rozrywki w Ogrodzieńcu. Dużo by pisać – park doświadczeń fizycznych, dmuchańce, karuzele, elektryczne autka, tor saneczkowy, park miniatur, dom strachów, symulatory (także dachowania auta)… Najpierw jednak trzeba było tam dojść, co nie było takie proste ze względu na tłumy turystów i problemy z parkowaniem. Ale ostatecznie wszystko się udało, dzięki czemu mogliśmy wieczorem w dobrych humorach wracać do naszego Chełmu.

                A zresztą zobaczcie sami na zdjęciach…